„Trzeba mieć bardzo duże ambicje, aby każdego dnia dawać z siebie wszystko” – uważa Boisson w programie „20h” France 2
Loïs Boisson zaskoczyła wszystkich podczas Roland-Garros 2025. Stosunkowo mało znana szerszej publiczności jeszcze dwa tygodnie temu, 22-letnia tenisistka pokonała wszystkie prognozy na Porte d’Auteuil, docierając do półfinału wielkoszlemowego turnieju w Paryżu, mimo że była klasyfikowana poza 360. miejscem w rankingu i startowała dzięki dzikiej karcie.
Po zwycięstwach nad Elise Mertens, Anheliną Kalininą i Elsą Jacquemot, turniej dla urodzonej w Dijon zawodniczki nabrał nowego wymiaru w drugim tygodniu. Boisson pokonała kolejno dwie zawodniczki z czołowej dziesiątki rankingu: Jessicę Pegulę (nr 3) w 1/8 finału (3-6, 6-4, 6-4) i Mirrę Andreevą (nr 6) w ćwierćfinale (7-6, 6-3).
Zapewniając sobie debiut w top 70 po zakończeniu turnieju, Francuzka, która rok temu doznała poważnej kontuzji kolana, zakończyła swój bieg w półfinale, przegrywając z Coco Gauff, nr 2 światowego rankingu (6-1, 6-2).
Kilka godzin po zakończeniu turnieju, Loïs Boisson była gościem wieczornego wydania wiadomości France 2 w piątek 6 czerwca i odpowiadała na pytania Laurenta Delahousse’a.
„Jeszcze do końca nie zdaję sobie sprawy z tego, co właśnie osiągnęłam w tym turnieju. Dopiero zaczynam uświadamiać sobie niektóre rzeczy, półfinał zakończył się dopiero wczoraj. Ale to nie zmieni wiele w moim przypadku.
Zachowam tylko pozytywy z tych dwóch tygodni, chociaż oczywiście jestem trochę rozczarowana, że nie udało mi się zrobić więcej wczoraj (w czwartek), ale ona (Gauff) była po prostu dla mnie zbyt silna. Zawsze wierzyłam w siebie, miałam świetny tydzień treningów, podczas których grałam z zawodniczkami z głównej drabinki.
Nigdy wcześniej nie miałam okazji trenować z takimi dziewczynami przez cały tydzień, więc zyskałam dużo pewności siebie. Rozpoczęłam turniej z dużą dozą wiary w siebie i moim celem było dojście jak najdalej, tak jak w każdym turnieju, w którym gram. Niezależnie od tego, czy to Roland-Garros, czy inny turniej, mój cel był taki sam.
Przyznanie się do swoich ambicji jest nieuniknione w sporcie wysokiego poziomu. Trzeba mieć bardzo duże ambicje, aby każdego dnia dawać z siebie wszystko. Nie ukrywam tego i będę to kontynuować.
Zawsze robiłam wszystko na 100%, chociaż czasem może nawet trochę za bardzo. Trzeba umieć odpoczywać, odłączyć się. Kiedy pojawiają się drobne dolegliwości, trzeba wiedzieć, kiedy przestać. Ale ta kontuzja (więzadeł krzyżowych) bardzo mnie tego nauczyła.
Byłam pozbawiona treningów przez pięć i pół, sześć miesięcy. W tym czasie nie mogłam wychodzić na kort. Jeśli chodzi o finanse, to moi rodzice zajmowali się tym aspektem, ja jeszcze nie zarządzam tym zbytnio. Wiemy, że sport wysokiego poziomu, a szczególnie tenis, wiąże się z dużymi kosztami i trzeba opłacić cały zespół.
Tatuaż ‚Resilience’ zrobiłam po kontuzji, ale to słowo, które powinno towarzyszyć przez całe życie, bez względu na okoliczności. Kiedy dzieją się trudne rzeczy, trzeba umieć pozostać pozytywnym, dać z siebie wszystko, aby je pokonać i zrozumieć, że dzięki ciężkiej pracy wszystko jest możliwe.
Nie odczuwam presji związanej z oczekiwaniami, wręcz przeciwnie, to mnie dodatkowo motywuje. Uważam, że to świetne. Będę kontynuować proces, który rozpoczęłam kilka lat temu, i zrobię wszystko, aby pójść jeszcze dalej.
Każdy może wygrać lub przegrać. Wygrać Roland-Garros to cel. Będę dawać z siebie wszystko, aby pewnego dnia wygrać ten turniej” – powiedziała Boisson w wieczornych wiadomościach w piątek.
Puchar Davisa: między reformami, krytyką a kulturą narodową
Paradoks dzielący tenis: wykończeni zawodnicy i przeładowany kalendarz, ale mnożące się pokazy
Szkolenie przyszłych mistrzów: upadek francuskiego modelu publicznego wobec prywatnych akademii
Czy padel zagraża tenisowi? Zanurzenie w rewolucji, która wstrząsa ustalonym porządkiem