Pokonany przez Machaca Djokovic przyznaje: "Nie uważam się za faworyta w Paryżu".
Novak Djokovic, który przyjechał do Genewy, aby się uspokoić, nie do końca wypełnił swoją misję. Po dwóch dobrych pierwszych meczach, w piątek powrócił do swojej starej formy. Pod koniec bardzo dziwnego meczu, w którym był szalenie niekonsekwentny (wygrywając 7 meczów z rzędu, a następnie przegrywając 6 z rzędu), Serb skończył po przegranej stronie, pokonany przez Machaca w półfinale (6-4, 0-6, 6-1).
Zapytany o tę dość nieczytelną porażkę, światowy nr 1 nie ukrywał: "Oczywiście, że się martwię. Nie gram dobrze w tym roku, poza kilkoma meczami tu i tam. Jest jak jest. Nie uważam się za faworyta w Paryżu. Postaram się podchodzić do każdego meczu z osobna.
Dzisiejszy (piątek) był trudny. Czułem się okropnie w pierwszej części meczu. Nie chcę odbierać zasług Tomasowi (Machacowi), który zasłużył na zwycięstwo, ale nie wiem, co myśleć o tym meczu. Wolałbym o nim zapomnieć."