Collins wciąż jest nie do zatrzymania w Rzymie: "Wciąż czuję ogień w żołądku".
WTA Tour jest w trakcie prawdziwego huraganu. Odkąd ogłosiła, że nie będzie grać po 2024 roku, Collins po prostu nie można się oprzeć. W środę Amerykanka odniosła 32. zwycięstwo w sezonie, 19. w 20 meczach, przeciwko Victorii Azarence. Grając przeciwko zawodniczce, którą dobrze zna, obecna nr 15 na świecie grała w tenisa z najwyższą powagą, aby zakwalifikować się do półfinału (6-4, 6-3 w 1 godzinę 44 minuty).
Blefując z realizmem, Amerykanka bardzo dobrze poradziła sobie z tym pierwszym i najtrudniejszym meczem swojego turnieju. Chociaż do tej pory nie była zbytnio testowana, doskonale zareagowała na pierwszy test Azarenki. Wyraźnie zadowolona 30-latka powiedziała po meczu: "Wciąż czuję ogień w żołądku. W żadnym wypadku nie chciałam przegrać tego meczu. Z całych sił chciałem dotrzeć do półfinału. Może właśnie to popchnęło mnie do jednego z moich najlepszych występów na korcie.
Zajmując 4. miejsce na świecie (opierając się wyłącznie na wynikach z bieżącego roku), w tej chwili niewiele stoi jej na drodze. W najbliższy czwartek zmierzy się z Aryną Sabalenką o miejsce w finale rzymskiego turnieju. Stawka dla Collins jest podwójna: nie tylko może zemścić się na jedynej zawodniczce, która pokonała ją od czasu porażki w Indian Wells, ale przede wszystkim może wrócić do pierwszej 10 po raz pierwszy od 2022 roku.
Zapytana o ten ciąg niesamowitych występów, zwyciężczyni turnieju w Miami odpowiedziała z wielką prostotą: "Nie czuję się inaczej jako osoba. Po prostu koncentruję się na ewolucji, na robieniu rzeczy krok po kroku, na ciągłym budowaniu. Czasami rankingi lub wyniki nie odzwierciedlają twojej pracy, ale obecnie jestem w dobrym okresie, o czym świadczą zwycięstwa, które odniosłem w bardzo trudnych meczach.