„To dużo miłości dla faceta takiego jak ja, który pochodzi z tak skromnego środowiska” – wyznania Tiafoe o powrocie do domu, do Waszyngtonu
Waszyngton to bardzo szczególny turniej dla Francesa Tiafoe. Urodzony w pobliżu amerykańskiej stolicy (Hyattsville), 11. tenisista świata rozpoczął karierę na tourze ATP dzięki dzikiej karcie otrzymanej od organizatorów turnieju, gdy miał zaledwie 16 lat. Obecny w tym roku, 27-letni zawodnik opowiedział, jak postrzega to wydarzenie:
„To po prostu wspaniałe być z powrotem w domu. Znam tu wszystkich od tak dawna – ochronę, personel. Za każdym razem ludzie są bardzo podekscytowani, gdy mnie widzą. Kocham ten region całym sercem, a teraz być twarzą turnieju… to niesamowite. To dużo miłości dla faceta takiego jak ja, który pochodzi z tak skromnego środowiska.
Mieć ludzi tak entuzjastycznie nastawionych na spotkanie ze mną. Myślę, że ludzie widzą we mnie wiele autentyczności. Chyba dlatego dostaję tyle miłości od fanów. Mam wiele spraw do załatwienia, wielu ludzi chce mnie zobaczyć. Muszę zadzwonić do Marka i załatwić 200 biletów (śmiech). To same dobre rzeczy, same dobre problemy.”
Dzięki wolnego losowaniu w pierwszej rundzie, zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku Kovacevic-Halys w swoim pierwszym meczu. W międzyczasie wystąpił w deblu ze swoim rodakiem Sheltonem. Przeciwko australijskiej parze Ebden-Peers przegrali 7-6, 6-3.
Puchar Davisa: między reformami, krytyką a kulturą narodową
Paradoks dzielący tenis: wykończeni zawodnicy i przeładowany kalendarz, ale mnożące się pokazy
Szkolenie przyszłych mistrzów: upadek francuskiego modelu publicznego wobec prywatnych akademii
Czy padel zagraża tenisowi? Zanurzenie w rewolucji, która wstrząsa ustalonym porządkiem