Sinner: "Jestem tylko 23-latkiem grającym w tenisa".

Jannik Sinner nie drży w domu. Po przybyciu do Turynu, aby wziąć udział w turnieju Masters jako jeden z wielkich faworytów, numer 1 na świecie bardzo dobrze radzi sobie z presją i entuzjazmem, jaki wzbudza we Włoszech.
Po wspaniałym pierwszym zwycięstwie nad Alexem De Minaurem w niedzielę (6-3, 6-4), we wtorek poszedł za ciosem, pokonując bardzo dobrze dysponowanego Taylora Fritza (6-4, 6-4).
Będąc już jedną nogą w półfinale, zawodnik z Transalpiny został zapytany o ogromny fenomen, jaki generuje we Włoszech, a dokładniej w Turynie, gdzie każdy jego mecz jest wydarzeniem: "Nie, jestem zaskoczony. Jestem tylko 23-letnim tenisistą. Oczywiście mam sponsorów, którzy mieszkają w Turynie. Gra we Włoszech dla Włocha jest bardzo, bardzo wyjątkowa.
Jak już mówiłem, nigdy nie biorę rzeczy za pewnik. Czasami wciąż jestem zaskoczony. To nie jest normalne. Ale staram się do tego przyzwyczaić. Staram się po prostu dobrze grać w tenisa na korcie i dlatego tu jestem".