„Po meczu płakałam bez przerwy przez 20 minut” – opowiada Pawluczenkowa
Wspaniała passa Anastasji Pawluczenkowej dobiegła końca we wtorek na Wimbledonie. Rosjanka awansowała do ćwierćfinału, co jest dobrym wynikiem dla 34-letniej tenisistki.
Jednak na konferencji prasowej przyznała, że płakała przez długie minuty. Wyjaśnia: „Biorąc pod uwagę zdiagnozowaną u mnie na początku roku chorobę Epstein-Barr, myślałam, że nie będę w stanie zrobić niczego w okresie przygotowawczym.
Nie wiedziałam, czy w ogóle tu będę. Muszę być zadowolona z tego, co osiągnęłam w ciągu ostatnich trzech tygodni. Po meczu nie przestawałam płakać przez około dwadzieścia minut.
Nie wiem, czy to dlatego, że nie byłam pewna, czy to moja ostatnia szansa na osiągnięcie czegoś wielkiego w karierze. W tym roku przeszłam przez wiele trudności – wirusy i boreliozę.
Po boreliozie brałam też antybiotyki przez sześć tygodni, a tuż przed Madrytem naderwałam mięśnie kulszowo-goleniowe. Za każdym razem, gdy próbowałam wrócić, zawsze coś się działo.”
Wimbledon
Puchar Davisa: między reformami, krytyką a kulturą narodową
Paradoks dzielący tenis: wykończeni zawodnicy i przeładowany kalendarz, ale mnożące się pokazy
Szkolenie przyszłych mistrzów: upadek francuskiego modelu publicznego wobec prywatnych akademii
Czy padel zagraża tenisowi? Zanurzenie w rewolucji, która wstrząsa ustalonym porządkiem