Mirra Andreeva pęka: jej szczeniak Ressi wreszcie przybywa, rok po jej szalonej obietnicy
To zwycięstwo, które nie pojawia się na żadnej karcie meczowej, ale może mieć najsilniejszy emocjonalny wpływ w sezonie Mirry Andreevy.
W wieku zaledwie 18 lat, rosyjska perełka przeżyła jeden z najbardziej wyczekiwanych momentów swojego roku: przybycie Ressi, uroczego szczeniaka Labradoodle w kolorze czarnym i brązowym, przeznaczonego do towarzyszenia jej w cyklu rozgrywek.
W pełnej czułości publikacji na Instagramie, Andreeva ujawniła swojego nowego towarzysza, wyraźnie przepełniona radością.
Fani natychmiast się rozpłomienili: ten pies to nie byle jaki prezent. To symbol ogromnego celu, który sobie wyznaczyła i który przekroczyła.
"Grałam dla psa": deklaracja, która stała się legendarna
Aby zrozumieć symboliczną siłę tego momentu, trzeba cofnąć się do końca sezonu 2024. Podczas konferencji prasowej Andreeva rzuciła nieprawdopodobnym zdaniem, które stało się kultowe wśród fanów:
"Grałam dla psa. Obiecałam mojej mamie, że jeśli wejdę do top 20, dostanę jednego. Natychmiast wysłałam zrzut ekranu."
Od tamtej pory poszło jej jeszcze lepiej, utrzymując się w światowej czołówce top 10, wykazując imponującą konsekwencję i dojrzałość jak na swój wiek.
Szczeniak nie byle jaki... przemyślany dla światowego cyklu
Dlaczego Labradoodle? Odpowiedź jest prosta: Andreeva chciała psa na tyle małego, aby mógł z nią podróżować wszędzie, bez stresu i ograniczeń.
Dyskretny, czuły towarzysz, zdolny towarzyszyć jej w codziennym życiu zawodowej tenisistki.
Puchar Davisa: między reformami, krytyką a kulturą narodową
Paradoks dzielący tenis: wykończeni zawodnicy i przeładowany kalendarz, ale mnożące się pokazy
Szkolenie przyszłych mistrzów: upadek francuskiego modelu publicznego wobec prywatnych akademii
Czy padel zagraża tenisowi? Zanurzenie w rewolucji, która wstrząsa ustalonym porządkiem