Halys cieszy się, że udało mu się uciec od wrogiej atmosfery: "Niekoniecznie byli bardzo szanowani przez cały czas".
Quentin Halys przeszedł przez 1. rundę Australian Open, pokonując Australijczyka Adama Waltona (4-6, 4-6, 6-4, 7-6, 7-5) w pięciu setach po dwóch setach przegranych do zera.
Było to wielkie osiągnięcie dla Francuza, zajmującego 76. miejsce na świecie, który nigdy wcześniej nie wygrał meczu Wielkiego Szlema, pokonując deficyt dwóch setów.
Po zwycięstwie Halys mówił o trudnej atmosferze, z jaką musiał się zmagać: "Wiedziałem, że dam z siebie wszystko, ale trudno mi było wrócić.
Zmierzyłem się z zawodnikiem, który bardzo dobrze serwował w nieco "szalonej" atmosferze.
Stadion był trudny, szczerze mówiąc, robili dużo hałasu. Niekoniecznie okazywali szacunek przez cały czas.
Nie było łatwo, ale cieszę się, że wytrzymałem.
W miarę upływu meczu wracałem lepiej, a mój serwis bardzo mi pomógł. Byłem w stanie wywrzeć na nim presję i rozegrałem bardzo dobry tie-break w 4. secie.
Mam wrażenie, że w końcówce poszedłem za nim bardziej. Będzie to mecz wzorcowy pod względem zarządzania wysiłkiem i nastawienia.