„To turniej, który zawsze lubiłem za jego energię” – przyznał Monfils przed swoim pierwszym meczem na US Open

W wieku prawie 39 lat Gaël Monfils wciąż znajduje się w czołowej pięćdziesiątce rankingu. Francuz przechodzi jednak trudny okres po zachęcającym początku sezonu i przegrał siedem z ostatnich dziewięciu meczów w cyklu ATP.
Co więcej, Monfils, który wycofał się z turnieju Masters 1000 w Cincinnati, nie rozegrał żadnego meczu od 27 lipca i porażki z Tomásem Barriosem Verą w pierwszej rundzie Masters 1000 w Toronto (6-4, 4-6, 7-6).
Przed swoim pierwszym meczem na US Open, zaplanowanym przeciwko Romanowi Safiullinowi, Francuz podczas konferencji prasowej przedstawił swoje ambicje dotyczące turnieju i zapewnił, że nie jest w 100% formy fizycznej.
„Od dwóch dni mam kręcz szyi i boli mnie kolano, więc dla tenisa to trochę wkurzające. To zużycie. Niestety, to się pojawia. Trenowałem trochę inaczej.
Chciałbym wygrać swoją pierwszą rundę. Minęły trzy lata, od kiedy wróciłem po kontuzji, i tak już jest. Gram gorzej, czuję się gorzej, więc cele są znacznie prostsze.
Po prostu staram się wygrać jak najwięcej meczów. Wygrać jeden to już dobrze. Jestem szczery, nie czuję się dobrze fizycznie, nie czuję się dobrze tenisowo. Głowa mi działa, ale to nie pomaga mi bardziej.
Mój pierwszy US Open rozegrałem dwadzieścia lat temu. To długo i to zabawne. Dwadzieścia lat temu już tu się przechadzałem. To piękna historia, piękne liczby. To turniej, który zawsze lubiłem za jego energię. To było jak drugi dom.
Publiczność jest zawsze super przyjemna, panuje piękna wspólnota. Zawsze czekałem na ten turniej w moim sezonie. Nie uważałem, że to turniej trudny fizycznie. Najtrudniejszy, prawdę mówiąc, pozostaje u nas, na Roland-Garros” – rozwijał Monfils dla L’Équipe.