« Niejednokrotnie miałem ochotę bić brawo lub powiedzieć mu: brawo », Rinderknech pełen podziwu dla Alcaraza po porażce w 1/8 finału US Open
Arthur Rinderknech skapitulował przed Carlosem Alcarazem w trzech setach (7-6, 6-3, 6-4), pomimo dobrej gry i zaciętego oporu.
Autor swojego najlepszego wyniku w turnieju wielkoszlemowym, Francuz opuszcza Nowy Jork z pozytywnym nastawieniem i satysfakcją, że udało mu się dać w kość jednemu z najlepszych tenisistów świata, podobnie jak miało to miejsce podczas Roland-Garros przeciwko Jannikowi Sinnerowi:
„W chwili obecnej oni mają to coś ekstra. W kluczowych momentach nie słabną, a wręcz przeciwnie – są jeszcze silniejsi, jeszcze szybsi. Oczywiście, poziom jest bardzo, bardzo wysoki przeciwko tym dwóm graczom. Podobnie jak w Rolandzie, nie przegrywam 1, 1 i 2.
Gram tie-breaki, gram do końca seta, to nie jest daleko. Tu i ówdzie mam wrażenie, że mam małą szansę na breaka, ale ci faceci nie pozostawiają wiele przestrzeni. To zachęca, by dalej się sprawdzać, by się do nich zbliżyć lub jeszcze bardziej ich podrażnić.
Jestem pasjonatem tenisa, mogę tylko być usatysfakcjonowany, że zagrałem z numerem 1 i numerem 2 na dwóch z ostatnich trzech turniejów wielkoszlemowych, na centralnych kortach. Tak, jestem pełen podziwu. Niejednokrotnie miałem ochotę bić brawo lub powiedzieć mu: brawo.
Kiedy na początku meczu zrobił mi ten swój trick za plecami, na szczęście było 40-0, bo gdyby to była piłka breakowa dla mnie, poszedłbym go udusić (uśmiech). To mocne! To absolutna dyscyplina, to bardzo fizyczne, bardzo techniczne, a do tego bardzo utalentowane. To obecnie najlepsi tenisiści i mamy szczęście, że ich mamy.”, powiedział 30-letni zawodnik dla L’Équipe.
US Open
Puchar Davisa: między reformami, krytyką a kulturą narodową
Paradoks dzielący tenis: wykończeni zawodnicy i przeładowany kalendarz, ale mnożące się pokazy
Szkolenie przyszłych mistrzów: upadek francuskiego modelu publicznego wobec prywatnych akademii
Czy padel zagraża tenisowi? Zanurzenie w rewolucji, która wstrząsa ustalonym porządkiem