„Myślę, że jestem na 70-80% swoich możliwości”: Zheng szczerze przed powrotem do Pekinu

Zoperowana w lipcu, nieobecna na US Open, Qinwen Zheng przeszła przez dwa miesiące zwątpienia i cierpienia. Dziś, w przededniu turnieju w Pekinie, dzieli się z emocjami i trzeźwą refleksją na temat tego, czego nauczył ją ten okres.
Kontuzja łokcia wykluczyła ją z całego amerykańskiego sezonu, w tym z US Open. Bolesna, ale – jak sama mówi – „konieczna” rezygnacja. „Teraz zaczyna się rekonwalescencja” – pisała w wiadomości opublikowanej niedługo po operacji. Dwa miesiące później, u progu turnieju w Pekinie, Zheng wreszcie udzieliła wywiadu dla China Daily.
„Myślę, że jestem na 70-80% swoich możliwości. Moje uderzenia są już w porządku, ale nie jestem jeszcze w szczytowej formie. Mój zespół bardzo mi pomógł, bym się nie spieszyła. Ja chciałam wrócić od razu. Ale oni powiedzieli: 'Nie spiesz się. Wciąż jest element niepewności’.
Zobaczymy więc, czy będę mogła grać kolejne turnieje. Te dwa miesiące były bardzo trudne. Chciałam grać, ale nie mogłam. Tenis nauczył mnie nie tylko wygrywać, ale także przegrywać. To nie jest koniec świata. Zawsze jest kolejny dzień, kolejny mecz”.
Jeśli chodzi o jej powrót – od porażki w pierwszej rundzie Wimbledonu z Siniakovą (7-5, 4-6, 6-1) nie rozegrała żadnego meczu – w pierwszym staraniu zmierzy się ze zwyciężczynią pojedynku między Lamens a Yafan Wang.