Boisson, numer jeden Francji, odpadła w pierwszej rundzie US Open

Początek występu Loïs Boisson na US Open był krótki. Francuzka, oczekiwana w swoim pierwszym Wielkim Szlemie od czasu Roland Garros, uległa już w pierwszej rundzie Viktoriji Golubic (3-6, 7-6, 6-2).
Przybywszy do Nowego Jorku z tylko jednym meczem w nogach (porażka w Cleveland w zeszłym tygodniu), Boisson wyraźnie brakowało orientacji na amerykańskiej nawierzchni twardej. Co więcej, zdecydowała się podziękować swojemu trenerowi Florianowi Reynet tuż przed rozpoczęciem turnieju.
Mecz jednak dobrze się rozpoczął dla francuskiej numer jeden, która prezentowała solidny tenis (13 wygranych piłek, 7 błędów bezpośrednich) i z breakiem już w czwartym gemie. Po pół godzinie prowadziła 6-3 i wydawała się kontrolować przebieg tej pierwszej rundy.
Ale dynamika się odwróciła, Boisson popełniając więcej błędów w wymianach (20 błędów bezpośrednich w drugim secie) i tracąc dwie szanse na breaka przy stanie 2-2 i 4-4.
Druga partia, rozstrzygnięta w tie-breaku, ostatecznie zakończyła się na korzyść Golubic wynikiem 7-3. Szwajcarka, dobrze wspierana błędami przeciwniczki i jej spadkiem formy fizycznej, rozegrała decydujący set, osiągając podwójnego breaka i wygrywając 3-6, 7-6, 6-2 w 2 godziny i 16 minut.
Jest to zatem północnoamerykańska trasa do zapomnienia dla Boisson, która już wcześniej musiała wycofać się z turniejów w Montrealu i Cincinnati. 46. tenisistka świata spróbuje zyskać pewność siebie na nawierzchni twardej podczas azjatyckiej trasy, podczas gdy Golubic kontynuuje swoją drogę w Nowym Jorku przeciwko Beatriz Haddad Maia.