« Awans do półfinału to piękne osiągnięcie, zwłaszcza po tym, co wydarzyło się na Wimbledonie» – Pegula rozkoszuje się zwycięstwem nad Krejčíkovą na US Open

Jessica Pegula po raz drugi z rzędu awansowała do półfinału US Open. Amerykanka, czwarta rakieta świata, pokonała Barborę Krejčíkovą (6:3, 6:3) w ćwierćfinale na korcie Arthura Ashe’a we wtorek rano.
Jako pierwsza zawodniczka, która dotarła do ostatniej czwórki w edycji 2025 na Flushing Meadows w turnieju kobiet, 31-letnia tenisistka osiągnęła również finał w zeszłym roku, gdzie uległa Arynie Sabalenie.
Podczas gdy ta ostatnia może być rywalką Peguli o miejsce w finale, zawodniczka z Buffalo wróciła do swojego sukcesu przeciwko Czeszce, zanim wspomniała o dwóch tenisistkach, które mogą stanąć na jej drodze w czwartek, czyli Sabalence i Vondrousovej.
« Dzisiaj rozegrałam solidny mecz. Udało mi się rozpocząć na wysokim poziomie i utrzymać to tempo do końca. Myślę, że sprawiłam, że nie czuła się komfortowo na korcie. Starałam się być agresywna, zmuszać ją do biegania i wywierać presję na jej serwis.
Ten plan gry działał całkiem dobrze do samego końca. Wszyscy wiemy, że Barbora (Krejčíková) jest bardzo niebezpieczna. Były momenty w meczu, kiedy zdobywała bardzo piękne punkty, które mogły zmienić przebieg spotkania w danym momencie, ale wykonałam dobrą robotę, a zgromadzona pewność siebie pozwala mi być dzisiaj w półfinale.
Posiadanie pewności siebie przez kilka tygodni niekoniecznie oznacza, że zajdzie się daleko w turniejach wielkoszlemowych. Dowodem na to jest to, że wygrałam w Bad Homburgu tuż przed przegraną w pierwszej rundzie na Wimbledonie (przeciwko Elisabetcie Cocciaretto).
Awans do drugiego tygodnia, ćwierćfinałów, a potem półfinałów to piękne osiągnięcie, zwłaszcza po tym, co stało się na Wimbledonie. Przeszłam ćwierćfinał w zeszłym roku tutaj, teraz mogę powiedzieć, że zrobiłam to dwa razy.
Nieważne, kogo zagram w następnej rundzie, będzie to wielkie wyzwanie. Jeśli to będzie Aryna (Sabalenka), fajnie byłoby, gdybym mogła wziąć rewanż. Nie pamiętam nawet wyniku (7:5, 7:5), ale myślę, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że byłam bliżej, niż myślałam.
To zabawne, bo pamiętam, że po finale myślałam: „Powinniśmy grać trzeci set”. W tym roku otrzymałam ogromne wsparcie od fanów i myślę, że zeszły rok był naprawdę niesamowitym momentem. Wracam w tym roku w innym nastawieniu.
Markéta (Vondroušová) gra w niesamowity tenis. Czeszki są takie. Mówią: „Zajdziemy daleko w tym turnieju”. Potem znikają na kilka miesięcy i wracają, bardziej niebezpieczne niż kiedykolwiek.
Tak właśnie postrzegam Markétę. Jest w świetnej formie, już pokonała rozstawione zawodniczki i wygrała z Aryną przed Wimbledonem (w Berlinie). Jest leworęczna, to groźna przeciwniczka.
Rozegrałyśmy zacięty mecz na Rolandzie Garrosie, ale nie jestem pewna, czy grałam z nią ostatnio na twardej nawierzchni, co byłoby interesujące, ale miałyśmy niepewne mecze w przeszłości, na pewno tym razem będzie tak samo» – zapewniła Pegula mediom US Open.