„Spędziłem 6 dni na intensywnej terapii, gdybym nie był młody, nie wiem, czy bym przeżył” – Dzumhur opowiada o swoim zapaleniu trzustki

W tę niedzielę w Cincinnati Damir Dzumhur zmierzy się po raz drugi w tym sezonie z Hiszpanem Carlosem Alcarazem.
Dla ATP Bośniak opowiedział o jednym z najtrudniejszych momentów swojego życia: „Okres po Roland Garros w 2022 roku był prawdopodobnie najgorszym czasem w moim życiu.
Gdybym nie był młody i zdrowy, nie wiem, czy bym przeżył. Wszystko zaczęło się po mojej porażce w pierwszej rundzie kwalifikacji z Fernando Verdasco w Paryżu.
Miałem silne bóle żołądka i po konsultacji z lekarzem trafiłem do szpitala. Zdiagnozowano u mnie ostre zapalenie trzustki i szybko przeniesiono mnie na intensywną terapię, gdzie spędziłem sześć dni.
Dni były długie, zwłaszcza na początku. Ból był nie do zniesienia, więc nie mogłem spać bez silnych leków przeciwbólowych.
Noce były bardzo długie i miałem wrażenie, że czas się nie porusza.
Lekarze nigdy nie ustalili, jak nabawiłem się tej choroby. Niestety, wszystko wydarzyło się nagle.
To możliwe, ale ryzyko jest bardzo niskie dla zdrowej osoby, która nie odżywia się bardzo źle i nie pije dużo alkoholu.
Swoje 30. urodziny spędziłem w francuskim szpitalu, bez rodziny, a tenis był bardzo daleko od moich myśli. Mój syn, Luka, urodził się w październiku poprzedniego roku, a zamiast cieszyć się z nim życiem, leżałem w szpitalnym łóżku za granicą, nie wiedząc, co przyniesie przyszłość.
Poprosiłem o przeniesienie do Belgradu, ponieważ znaleźliśmy bardzo dobrego lekarza, o którym wiele słyszeliśmy, a także chciałem być bliżej rodziny.
Lekarze w Paryżu byli przeciwko temu, mówiąc, że nie jestem w stanie nigdzie jechać. Nie rozumiałem powagi mojej sytuacji.
To właśnie ci lekarze uratowali mi życie – mogę im tylko oddać hołd. Ale w takich trudnych chwilach ma się mnóstwo myśli i desperacko potrzebuje się bliskości tych, których się kocha.
Moim największym pragnieniem było wrócić do domu.
Po ponad 20 dniach wyszedłem ze szpitala i rozpoczął się okres rekonwalescencji. Według lekarzy mój stan poprawiał się dość szybko. Dla mnie to było bardzo powolne. Straciłem 11 kilogramów i po wyjściu ważyłem tylko 55 kg.
W tamtym momencie nie myślałem o tenisie i nie wiedziałem, jak wrócę. Nie wiedziałem nawet, czy w ogóle wrócę.
Tenisistom tak bardzo zależy na meczach i wynikach, ale ja byłem po prostu szczęśliwy, że żyję.
Kiedy poczułem się lepiej i przybrałem trochę na wadze, pomyślałem, że fajnie byłoby wrócić do treningów i rywalizacji. To jest w mojej krwi – uwielbiam rywalizację i robię wszystko, aby wygrywać.”