Gasquet po swoim ostatnim występie w Montpellier: "To koniec, którego chciałem".
Richard Gasquet i Montpellier to już przeszłość. Trzykrotny zwycięzca turnieju w latach 2013, 2015 i 2016, 38-latek z Béziers rozegrał ostatni mecz w swojej karierze w Hérault.
Po porażce z Tallonem Griekspoorem (6-3, 3-6, 7-5), Francuz został należycie uczczony na korcie, aby uhonorować swój ostatni występ przed przejściem na emeryturę z Roland Garros.
Na konferencji prasowej Gasquet wypowiedział się po tej chwili komunii z publicznością.
"Byłem skupiony na swojej grze, ponieważ w trzecim secie grałem lepiej. Dobrze oddawałem piłkę i nie popełniałem błędów. Widziałem, że dał się przełamać, ale tego nie zrobił.
Emocje na koniec zawsze są normalne. A po meczu, mimo porażki, było przyjemnie.
Wiedziałem, że kiedy przestanę grać, będą cztery turnieje, które będą bliskie mojemu sercu: Montpellier, Marsylia, Monte Carlo i Roland Garros.
Pierwszy z nich przyszedł i odszedł. Nie wierzyłem w ten turniej. Kiedy byłem dzieckiem, grałem we wszystkich klubach w regionie, więc profesjonalny turniej tutaj w 2010 roku był czymś wspaniałym.
Trzeba wiedzieć, kiedy przestać, a teraz był na to czas. Takie jest życie. W wieku prawie 39 lat zaszedłem już dość daleko.
Ale publiczność dopisała i to było miłe zakończenie. Nigdy nie wiadomo, jaki będzie koniec. Widzieliśmy ostatnio, że niektórzy zawodnicy nie zawsze prezentują odpowiedni poziom.
Trzykrotne zwycięstwo tutaj pozostanie w naszej pamięci. Nie zagram tu ponownie, to bardzo wyjątkowe. Ale nie byłem kontuzjowany, grałem dobrze i takiego zakończenia chciałem.
Dobre zakończenie jest skomplikowane. Nie wiesz, w którym turnieju skończysz, czy uda ci się w ostatnim meczu... Wiemy, że poziom jest niższy, więc jest ten strach, tak.
Ale dzisiaj udało mi się zagrać dobry mecz z publicznością na trybunach. To ważne, nawet jeśli zawsze pozostaje posmak niedokończonych spraw.
Spróbuję pomyśleć o czymś innym i powiedzieć sobie, że po raz ostatni było dobrze", powiedział według L'Équipe.