Tsitsipas nie ukrywa swoich ambicji: "Naprawdę chcę zrobić coś wielkiego".
Stefanos Tsitsipas nie robi rzeczy na pół gwizdka. A jednak, pomimo dość przeciętnej formy, Grek wydaje się mieć ogromne ambicje na Wimbledonie.
Rzeczywiście, po zwycięstwie w pierwszej rundzie nad Taro Danielem (7-6, 6-4, 7-5), obecny numer 11 na świecie nie wahał się powiedzieć na konferencji prasowej, że chce zabłysnąć: "Trawa jest najprzyjemniejszą nawierzchnią dla ciała, umysłu i duszy tenisisty. Czuję, że tworzy wielką harmonię i wolność. Nie jestem tu tylko po to, by wygrać kilka meczów, naprawdę chcę zrobić coś wielkiego.
Czuję, że moja gra stopniowo dostosowuje się do tej nawierzchni. Chcę pokazać światu, że jestem w stanie dobrze radzić sobie w tym turnieju. To mój ulubiony turniej i pozwala mi zbliżyć się do stylu gry, który kocham najbardziej i który zacząłem grać jako dziecko, czyli serw i woleje oraz agresja, zawsze do przodu".
Teraz pozostaje tylko przekuć słowa w czyny, a to rozpocznie się w najbliższy czwartek od remisu w drugiej rundzie z Ruusuvorim, który ma obecnie bardzo słaby początek (6-7, 6-7)...