Mimo porażki Sabalenka wciąż się uśmiecha: "Jestem gotowa na makaron, pizzę i dużo lodów".
Po zakończeniu kultowego już pojedynku, Aryna Sabalenka oddała koronę Idze Świątek (6-4, 5-7, 7-6). Broniącej tytułu mistrzyni nie udało się zachować tytułu, pomimo trzech punktów meczowych.
Pomimo rozczarowania porażką, Białorusinka chciała pozostać pozytywna. Wydaje się, że po kilku tygodniach zwątpienia na nowo odkryła swój najlepszy tenis. Bardzo agresywna, numer 2 na świecie była silniejsza niż kiedykolwiek i bardzo mocno zraniła wszystkie swoje przeciwniczki (40 winnerów w finale).
Zapytana na konferencji prasowej, dwukrotna zwyciężczyni Australian Open nie chciała bagatelizować sytuacji i już myślami była przy turnieju w Rzymie: "Mam jutro wczesny lot (w niedzielę rano, do Rzymu), więc prawdopodobnie nie będę dziś spać. Pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy, jest to, że jestem gotowy jeść makaron, pizzę i dużo lodów. Tenis idzie bardzo szybko, więc nie mamy zbyt wiele czasu na relaks, zabawę czy picie (śmiech). Jestem szczęśliwa, że zostałam rozstawiona i mam bye w pierwszej rundzie (w Rzymie). Będę miał jeszcze kilka dni na regenerację. To jeden z moich ulubionych turniejów, ze świetnymi obiektami i wspaniałym miastem".