Berdych mówi: "Miałem szczęście, że mogłem zagrać przeciwko Wielkiej Czwórce".
Tomas Berdych to świetny tenisista. Znany ze swojego potężnego, skutecznego tenisa Czech jest jednym z tych graczy o ogromnym potencjale, których kariera została zahamowana przez obecność "Wielkiej Czwórki" (Nadal, Djokovic, Murray, Federer).
Emerytowany od 2019 roku człowiek, który dwukrotnie poprowadził swój kraj do tytułu Pucharu Davisa (2012, 2013), jest w trakcie powrotu do tenisa. Po bardzo potrzebnej przerwie jest teraz zaangażowany w trenowanie Jiri Lehecka i przygotowuje się do zostania nowym kapitanem czeskiej drużyny Pucharu Davisa.
W wywiadzie dla Tennis Majors Berdych spojrzał wstecz na swoją karierę, a w szczególności na wyjątkową erę, w której grał: "Jestem bardzo realistycznym człowiekiem i taka jest rzeczywistość. Moje ogólne podejście do tenisa polegało na tym, by dać z siebie jak najwięcej. Gdyby to pozwoliło mi znaleźć się w pierwszej setce, byłoby idealnie. Top 50? Idealnie.
Cokolwiek by to nie było. Aby się tam dostać, potrzebujesz swojego zespołu i całego wsparcia, ale potrzebujesz też przeciwników. Przeciwnicy sprawiają, że stajesz się lepszym graczem. Jeśli masz przeciwników na bardzo wysokim poziomie i nie chcesz z nimi przegrać, starasz się osiągnąć ich poziom.
W ten sposób przeciwnicy popychają cię do poprawy. W przeciwnym razie nie ma takiej potrzeby. Myślę więc, że pod wieloma względami miałem szczęście, że mogłem grać przeciwko nim wszystkim i być częścią tej historycznej ery - to było coś wyjątkowego i wyjątkowego - a także, że udało im się wyciągnąć ze mnie jak najwięcej. Tak to widzę.