Po sześciu godzinach spędzonych na korcie jednego dnia, Cirstea dotarła do ćwierćfinału w Dubaju

Sorana Cirstea musiała głęboko kopać, aby zakwalifikować się do ćwierćfinału turnieju WTA 1000 w Dubaju.
Rumunka, która była półfinalistką turnieju w zeszłym roku, została zaproszona przez organizatorów w tym sezonie.
Ze względu na wczorajszą kapryśną pogodę w Dubaju, 35-latka rozegrała dwa mecze w środę, najpierw pokonując rano Alycię Parks (3-6, 6-4, 6-1) w 2 godziny 18 minut, a następnie zmierzyła się z Emmą Navarro, zajmującą 9. miejsce na świecie, na korcie centralnym w sesji nocnej.
Walka między obiema zawodniczkami była zacięta, ale to Cirstea miała ostatnie słowo pod koniec 3-godzinnego meczu (7-6, 3-6, 7-5), który zakończył się o 23:30 czasu lokalnego.
To był ciężki dzień dla Rumunki, która będzie musiała jak najlepiej zregenerować siły przed jutrzejszym ćwierćfinałem z Karoliną Muchovą.
W pomeczowym wywiadzie powiedziała: "Czasami tenis jest brutalny. To niesprawiedliwe, że jedna z nas przegrała dziś ten mecz.
Ale jesteśmy wojowniczkami. Dlatego jesteśmy zawodowymi tenisistkami".