Monfils nie może doczekać się starcia z Wawrinką: "Gramy, bo po prostu to kochamy".
To będzie jeden z najbardziej wyczekiwanych pojedynków drugiej rundy. Gaël Monfils i Stan Wawrinka spotkają się w najbliższą środę w pojedynku w stylu vintage, który nieuchronnie przypomni nam o złotej erze "wielkiej czwórki", kiedy obaj byli jednymi z nielicznych graczy zdolnych rzucić im wyzwanie.
Zapytany o to "La Monf" nie krył swojego zniecierpliwienia: "Fajnie jest zagrać ze Stanem. To mój kumpel, ale nie tylko. Wie, że bardzo go podziwiam. Bardzo mi pomógł w wielu sprawach. Cokolwiek się stanie, wiem, że będę się dobrze bawił.
On wie, że będziemy się śmiać. Nigdy nie grałem z nim na trawie. Czy udaje ci się zaskoczyć samego siebie? Tak i nie. Wszystko zależy od tego, komu uda się wyprowadzić przeciwnika z równowagi. To ode mnie zależy, czy będę zmieniał swoje wybory, ale on też to zrobi.
Kiedy gramy z przyjaciółmi, z którymi dużo trenujemy, sprowadza się to do kilku różnych wyborów. Daleko nam do szczytowej formy, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by nadal grać. Gramy, bo po prostu sprawia nam to przyjemność. Czujemy się dobrze z tym, co robimy.
Mamy oczywiście niższe cele, ale mamy paliwo, by dać niektórym graczom szansę. Jestem starszy, ale uwielbiam grać! Bronię się.
Można odnieść wrażenie, że nie ma się do tego prawa. A Stan, starszy ode mnie zwycięzca Wielkiego Szlema, jest piękny. Uwielbiam patrzeć jak gra.