Paolini: "Nie wiem, jak to zrobiłem (śmiech)".
Jasmine Paolini zakwalifikowała się do finału Wimbledonu pokonując w czwartek Donnę Vekic (2-6, 6-4, 7-6). Podobnie jak w Roland Garros, Włoszka nie mogła uwierzyć w swoje osiągnięcie. Rozpromieniona, wyjaśniła również, jak wiele znaczy dla niej sukces w tego typu meczu na Wimbledonie.
Jasmine Paolini: "To było bardzo trudne. Donna grała naprawdę dobrze. Trafiała wszędzie. Na początku miałam trochę kłopotów, ale powtarzałam sobie, żeby walczyć o każdą piłkę. Ponieważ na początku naprawdę źle serwowałam (śmiech). Jestem bardzo szczęśliwa z tego zwycięstwa. Myślę, że zapamiętam ten mecz na zawsze (śmiech).
Nie wiem, jak udało mi się zachować wiarę (śmiech). Starałam się myśleć o tym, co muszę zrobić na korcie. Punkt po punkcie. Ponieważ byłem naprawdę... w tarapatach.
Ale wiesz, nie ma lepszego miejsca niż tutaj, by walczyć o każdą piłkę, o każdy punkt. Dla tenisisty to najlepsze miejsce do rozegrania takiego meczu".