„Nie uważam się za faworytkę na Roland-Garros” – mówi Paolini mimo triumfu w Rzymie
W sobotnie popołudnie Jasmine Paolini wygrała swój drugi turniej WTA 1000. Rok po triumfie w Dubaju, włoska tenisistka, która wróci do czołowej czwórki rankingu WTA po opublikowaniu nowej listy, zwyciężyła w turnieju w Rzymie przed swoją publicznością.
Po kontrolowanym finale z Coco Gauff (6-4, 6-2), która z kolei poniosła drugą porażkę w finale na ziemi w tym sezonie po Madrycie, Paolini mogła świętować z kibicami, którzy wspierali ją przez cały turniej.
Po swoim sukcesie Paolini wzięła udział w konferencji prasowej i została zapytana o szanse na wygraną Roland-Garros w tym sezonie. Włoszka zyskała pełnię pewności siebie przed powrotem do Paryża, gdzie w zeszłym roku dotarła do finału na kortach ziemnych, zanim uległa Idze Świątek.
„Szczerze mówiąc, nie uważam się za faworytkę na Roland-Garros. Postaram się dać z siebie wszystko. Pojadę tam i będę grać mecz po meczu. Nawet gdybym została z Renzo Furlanem (jej byłym trenerem, obecnie Paolini pracuje z Marcem Lopezem), nie sądziłabym, że tak szybko wrócę na tak wysoki poziom.
Nie wiem, czy to był najlepszy mecz w mojej karierze, ale grałam na bardzo wysokim poziomie, świetnie się poruszałam i dobrze uderzałam piłkę. Miałam jasny plan, od początku czułam się dobrze.
Ostatecznie jestem zadowolona z tego, jak sobie ze wszystkim poradziłam, bo przed meczem było dużo napięcia, a wszystko poszło dobrze” – powiedziała Paolini w rozmowie z mediami Championnat.
French Open
Puchar Davisa: między reformami, krytyką a kulturą narodową
Paradoks dzielący tenis: wykończeni zawodnicy i przeładowany kalendarz, ale mnożące się pokazy
Szkolenie przyszłych mistrzów: upadek francuskiego modelu publicznego wobec prywatnych akademii
Czy padel zagraża tenisowi? Zanurzenie w rewolucji, która wstrząsa ustalonym porządkiem