Draper mówi o swoich postępach w 2024 roku: "Najbardziej cieszy to, co robisz podczas treningów".
W wywiadzie dla The Guardian Jack Draper opowiedział o wysiłkach, jakie musiał podjąć, aby wejść w rutynę profesjonalnego tenisisty, co nie miało miejsca na początku jego kariery.
22-letni Brytyjczyk, obecnie solidny gracz z pierwszej dwudziestki, zagrał w swoim pierwszym w karierze półfinale Wielkiego Szlema podczas US Open.
Pomimo podjęcia dobrej walki, przegrał z ostatecznym zwycięzcą, numerem 1 na świecie, Jannikiem Sinnerem.
To dobry progres dla człowieka, który w ostatnich miesiącach zdobył dwa pierwsze tytuły na torze, w Stuttgarcie i Wiedniu.
Wyjaśnia powody, które pozwoliły mu osiągnąć najwyższy ranking i stać się niebezpiecznym graczem dla każdego.
"Cały czas słyszę, jak ludzie mówią, że najważniejsze nie jest to, co się osiąga, ale sam proces dochodzenia do celu.
Cała praca, wątpliwości i zmartwienia, które się z tym wiążą. Zastanawiasz się, czy będziesz w stanie zrobić to czy tamto.
W rzeczywistości to wszystko, co wkładasz w trening, jest najprzyjemniejsze" - powiedział The Guardian.
"Kiedy patrzę wstecz na mój rok, miałem kilka niesamowitych momentów, które sprawiły, że czułem się naprawdę dobrze, ale nauczyłem się też doceniać wszystko, co trzeba zrobić i bardziej skomplikowane rzeczy, które się z tym wiążą.
Jestem spokojniejszy niż kiedyś. Mam dużo więcej wiary w swój tenis i w to, co robię poza kortem. To trudne dla młodego zawodnika.
Nie masz wolnego czasu, bo grasz w tenisa, a twoje życie osobiste jest zawieszone. Ale zdałem sobie sprawę, że trzeba zachować równowagę. W Londynie mogę trenować, ale jestem też w domu.